W odległości około trzech kilometrów od Noska, w dolnym biegu Strugi Branica na Traczyskach, znajdują się zabudowania po innym młynie, konkurencyjnym w stosunku do młyna na Nosku. Obecnie młyn jest nieczynny, ale przed laty bywało, że właścicielka tego młyna - pani Kaszewska - skarżyła się że brakuje jej wody do napędu koła wodnego, bo pan Brzóskiewicz na Nosku spiętrzał bez potrzeby wodę na cofce przy swoim młynie. Podobno na złość konkurencji na Traczyskach. Ale kto to teraz wie jaka była prawda. Nieprawdaż...? ;-)
 |
notka dot. wsi Traczyska - Słownik Geograficzny - stan z przed 1887 r. |
Młyna na Traczyskach nie było jeszcze w końcu XIX wieku.
Zamieszczona powyżej notka ze Słownika Geograficznego, zawiera informacje o tym, że była to wieś, składająca się z sześciu domów, zamieszkałych przez 42 mieszkańców, położona na 140 morgach magdeburskich (ok. 35 ha), obok leśnictwa Dębowiec (Eichhorst). Wioska była obsługiwana przez parafię i stację pocztową w Radoszkach.
Młyn został zbudowany prawdopodobnie na przełomie XIX i XX wieku, bowiem jest już zaznaczony na mapie topograficznej z 1909 roku.
Znajduje to potwierdzenie w Księdze Adresowej z 1929 roku, gdzie podano informację, iż na obszarze dworskim Ruda, do którego przynależą Traczyska, znajduje się młyn D. Kaszewskiego.
 |
zapis dot. Traczysk z Księgi Adresowej na 1929 r. |
Ciekawostką jest informacja znaleziona na mapie z 1796 roku, gdzie jest zaznaczony młyn w Gutowie w miejscu, w którym obecnie znajduje się jezioro Gutowskie, powstałe w trakcie budowy drogi z Lidzbarka do Brodnicy, w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku.
Poniżej fragment tej mapy z zaznaczonym młynem.
Pamiętam, że jak spalił się młyn na Nosku jeździło się ze zbożem do przemiału do Traczysk (mówiło się "na Traczyska"). Ale to podobno nie było to co na Nosku. Wracam jeszcze do młyna p. Brzózkiewicza. Jak to się stało, że go nie znacjonalizowali? Podobno, jeśli właściciel sam pracował nie zatrudniając pracowników, to ówczesna władza nie nacjonalizowała takich młynów? Ale jak było do końca nie wiem. Wiem natomiast od rodziców, że właściciel ciężko pracował, że miał czasami dosyć tego młyna, że, jak mówiła moja mama, miał powiedzieć: "żeby piorun to strzelił"... i strzelił, bo młyn zapalił się od uderzenia pioruna. Natomiast siostra, chociaż młodsza ode mnie, ma pamięć bardziej precyzyjną (matematyczka). Z przyjęć u pp. Brzózkiewiczów pamięta piękną zastawę stołową. Królowały kryształy pani Brzózkiewiczowej. Potem, gdy po pożarze młyna nastały ciężkie czasy dla właścicieli, ta zastawa była stopniowo wyprzedawana. Może ktoś na Nosku to pamięta, może ostała się jakaś pamiątka po pp. Brzózkiewiczach? To byłaby rewelacja. Pozdrawiam poszukiwaczy historii i wspomnień. Roman Koenig
OdpowiedzUsuń..o tym "strzeleniu pioruna" napisałem w komentarzu do posta "nasi we władzach"...
UsuńPotwierdza to również pan Rynkowski...
Serdeczne pozdrowienia dla Oleńki :))
Witam serdecznie! Bardzo dziękuję za możliwość przeczytania informacji o Traczyskach,z którymi jestem związana poprzez moich przodków-Trzeciaków,Ostrowskich,Słębarskich,Sosnowskich.Wiele lat zajęło mi odszukanie dokumentów o Nich.Niestety ,moje zbiory nie są zbyt bogate.Jednak udalo mi się dotrzec do Traczysk,w których urodziła się moja praprababka-Marianna z domu Trzeciak,córka Piotra i Marianny.Potem mieszkali w Radoszkach na gospodarstwie.Z nieznanych przyczyn opuscili rodzinny dom ,udajac
OdpowiedzUsuńsie do Koziebród i Zielunia oraz Przerodek. Przepraszam ,ze tak sie rozgadałam .Bardzo dziękuję za Orędownika Klonowskiego.
Pozdrawiam Ewa Rutkowska-Bożek Kielce